czwartek, 16 maja 2013

Krwawy Colour Chic i pomadka NYC Fragile Pink

Obiecałam ostatnio rzucić się zdjęciem i kilkoma słowami o wyżej wymienionych kosmetykach, ale że mam rozpiernicz niesamowity wszędzie (remont) to ciężko mi było znaleźć chwilę. Dacie wiarę, że od tygodnia nawet nie sprawdziłam poczty?!
Ale dzisiaj wymyśliłam sobie, że zasiądę w końcu do laptopa i przy dźwiękach koparki demolującej mój ogródek (a zaledwie wczoraj posadziłam nowe kwiatki :( ), skrobnę co nieco.

Zacznijmy od Colour Chic z Pepco.





Kolor jak widać jest bardzo intensywny (prócz tego widziałam też ciut jaśniejszy, ale, za przeproszeniem, oczojebny; oraz ciemny w kolorze czerwonego wina). Zapłaciłam za niego tyle samo co za niebieski, i właściwie niewiele więcej mogę o nim powiedzieć. Dobrze się nim maluje, ma wygodny pędzelek, jedna warstwa wystarczy do pokrycia paznokcia. W tym jednak przypadku kolor jest dokładnie taki na pazurze jak i w buteleczce!

Cena: 5.99zł
Pojemność: 8ml
Dostępność: sieć sklepów Pepco

Pomadkę NYC również schwytałam w Pepco i nawet za tę samą cenę. Odcień nosi nazwę Fragile Pink i choć nie widać tego przez opakowanie - jest perłowy (o czym, gdybym wiedziała, pewnie bym go nie wzięła, bo nie jestem wielbicielką).

Opakowanie, choć ładne, sprawiło mi sporo problemów - pomadka nie "chowa" się całkowicie, więc przy zdejmowaniu wieczka można nią z łatwością zahaczyć, a przez to wymazać dosłownie wszystko (zwłaszcza jeśli się jest taką łajzą jak ja). Na fotce tego nie widać, ale kawałek pomadki jest ułamany właśnie przez moją nieostrożność przy zdejmowaniu wieczka.
Jego zaletą jest jednak to, że nie pozwala na samoistne otwarcie się opakowania! Dlatego trochę ciężko chodzi.

Odcień, jak już mówiłam, Fragile Pink. W rzeczywistości jest zupełnie inny niż na obrazku :( niestety.

A tak wygląda już na skórze i ustach. Bardzo delikatny kolor, nawet jeśli użyje się jej więcej (w sensie wymaluje się usta na wampa), nie jest może jakoś wyjątkowo trwała, ale około dwóch godzin na ustach wytrzymuje. Moje usta często są przesuszone, ale pod pomadką jakoś nie widać suchych skórek, co jest wielkim plusem. Łatwo się aplikuje, choć za pierwszym razem może być trochę tępa. Rozsmarowuje się równomiernie, nie zbiera się w załamaniach.

 Do wad na pewno należą drobinki, które zostają na ustach nawet po starciu pomadki, a przy każdym potknięciu ust przenoszą się na palce, a potem na wszystko inne. Zostaje na szklankach, łyżeczkach, widelcach i wszystkim czym dotkniemy ustami, więc lepiej używać jej na okazje, kiedy nie będzie trzeba pić ani jeść.

Dobra na co dzień i od święta, kiedy nie potrzebujemy mocnego makijażu, np. wieczorowego. Można ją nawet nazwać "dzienną".
Nawet mojej mamie się spodobała, a to jest mega zaleta.

Mnie się podoba, zwłaszcza kolor, gdyż nie jest nachalny, można by nawet powiedzieć naturalny; aplikacja jest wygodna. Chyba największą wadą dla mnie jest opakowanie i to nieszczęsne wieczko, które specjalnie do zdjęcia wyczyściłam, bo było różowe! Całe!

Cena: 5.99zł
Pojemność: szczerze? nawet nie wiem (wie ktoś?)
Dostępność: Pepco


1 komentarz: