poniedziałek, 27 maja 2013

Miss Sporty pierwsze podejście

 W jednym z komentarzy zapytano mnie, czy używałam już BB z Miss Sporty.

Pozwolę sobie przypomnieć jak to to cudo wygląda:




I skład:
Jeśli się tak dobrze przyjrzeć i sprawdzić, to nie różni się tak bardzo od Manhattan'owego, Astor'owego, czy nawet Garnier'owego.


 Otóż, używałam. Trochę ja, trochę siostra, a trochę nawet bliska znajoma. Co do jednego jesteśmy zgodne -  Manhattan'u nie przebije! 
Co pierwsze rzuciło mi się w oczy, kiedy tylko wycisnęłam trochę kremu, to to, ze ma strasznie rzadką konsystencję i takie jakby grudki, które po rozsmarowaniu znikają... Ale nie wiem czy to po prostu pęcherzyki powietrza, czy coś innego, bo sam krem nie jest ziarnisty. Zresztą, przecież taki być nie może. 
Prócz tego ma też dość intensywny zapach, który trochę mnie drażni, bo mam wrażliwy węch :( 
Nie kryje zbyt mocno, więc jeśli ktoś chce ukryć jakieś większe niedoskonałości to nie jest krem dla niego. Nawilżać, owszem nawilża, i jest przy tym tak lekki, że gdyby nie zapach w ogóle zapomniałabym że go mam na twarzy. Nie utrzymuje się do 14 godzin... ale Manhattan też się nie trzyma tyle ile obiecali producenci. Ma tylko dwa odcienie.. Nie matuje, choć akurat efektu matu producent nie obiecuje.

Ale ma też swoje plusy, na przykład opakowanie, bardzo ładne wizualnie. Nawilżenie też jest zaletą, bo można go używać bez kremu. Jest dość wydajny (nie wiem czy to przez rzadką konsystencję). Nie zatyka porów, nie ciemnieje na twarzy, nie podkreśla suchej i złuszczonej skóry!!! Mój odcień (Nude Radiance) jest ciut za ciemny jak dla mnie, choć po nałożeniu nie odznacza się jakoś bardzo od mojego własnego koloru, przynajmniej nie z bliska. Nie tworzy efektu "szpachli" na twarzy.

Moja siostra stwierdziła, że to nie dla niej, bo nie kryje i wróciła do Manhattanu. Dla koleżanki był znowu zbyt ciemny i nie podobało jej się, ze jest taki rzadki. 
Mi też się nie podoba jego konsystencja, bo za każdym razem za dużo go wyduszę z tubki :(.

Ale za taką cenę (przypominam, że zapłaciłam za niego 7zł) myślę, ze nie jest taki najgorszy. Gdyby tylko zmienić jego konsystencję i zapach, byłby całkiem dobry. 

Jak pisałam - nie przebije mojego faworyta, bo co tu kryć ;), Manhattan lepiej kryje i matuje, nie ma tak intensywnego zapachu i nie jest taki rzadki, poza tym jego odcień do cery jasnej i średniej jest dla mnie idealny. Wiadomo, że nie dla każdego krem, który jednemu pasuje, będzie dobry. Dlatego radzę spróbować na własnej skórze, zwłaszcza, że jest dość tani.

Okej, to tyle jeśli chodzi o pierwsze wrażenia :). Mam nadzieję, że pomogłam i że ten krem sprawdzi się u Was jeszcze lepiej niż u mnie :D

1 komentarz:

  1. Dzięki za ten wpis, swoją drogą robisz świetne recenzje :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń